niedziela, 20 października 2013

Chapter 78 ~ Do Not Look

Drzwi wielkiej windy rozsunęły się, kiedy czerwone cyferki wskazały "46". Wow. Weszliśmy do holu czegoś, co wyglądało, jak całe piętro zarezerwowane na przyjęcia i inne rzeczy. Przed nami były drewniane, duże ciemne drzwi. Muzyka dudniła z drugiej strony i można było również usłyszeć rozmawiających ludzi. Obok drzwi był stos prezentów w różnych opakowaniach i kolorach, każdy z nich w innym rozmiarze. Nie sięgał jeszcze sufitu, ale do końca imprezy prawdopodobnie będzie, zważając na to, że Olivia zaprosiła prawie wszystkich. Sama myśl o otwarciu wszystkich pudełek już mnie męczyła.
Kiedy przeszliśmy przez próg, głośność muzyki znacznie wzrosła. Piosenka Keshy - Tik Tok brzmiała w głośnikach, podczas, gdy ludzie tańczyli na prowizorycznym parkiecie. Pomieszczenie było dość duże i zostało ozdobione balonami i kolorowymi światłami. Ludzie wydawali się dobrze bawić. Były stoły pełne jedzenia i napojów. Już dostrzegłam butelki piwa i innych napojów, których moja mama by nie pochwaliła. Olivia zdecydowanie wie, jak organizować imprezy. Uśmiechnęłam się do siebie, oczekując na tę noc, która miała się właśnie zacząć. Po raz pierwszy, odkąd zaczęłam się przygotowywać zepchnęłam Justina wgłąb mojego umysłu, choć wiedziałam, że nie potrwa to długo.
- Spóźnienie się na własną imprezę - zaszydziła Olivia, idąc obok mnie.
- To jest niesamowite, dziękuję! - krzyknęłam i objęłam ją szybko.
Posłała mi uśmiech i wyciągnęła mnie na środek parkietu. Ludzie witali mnie w drodze i życzyli wszystkiego najlepszego. Chwilę z nimi porozmawiałam, lecz wciąż patrzyłam w stronę drzwi, sprawdzając, czy Justin przyszedł. Co? Mówiłam, że długo to nie potrwa.
- Wszystkiego najlepszego - ktoś szepnął mi do ucha, owijając ramiona wokół mojej talii.
Odwróciłam się, rozczarowana tym, co wiedziałam, że zobaczę.
- Nick, dzięki - posłałam mu uśmiech, który jednak nie sięgał moich oczu.
Cały tydzień, odkąd powiedział mi o swoim samochodzie, czułam się przy nim dziwnie. Było mi źle, jakbym kłamała mu w twarz. A może naprawdę kłamiesz? Zignorowałam swoje sumienie, decydując się cieszyć dniem dzisiejszym. W końcu to moja impreza urodzinowa. Tańczyłam z Nickiem, unikając go za każdym razem, gdy chciał mnie pocałować i pozwalając mu tylko na kilkakrotne cmoknięcie moich ust. Zmarszczył brwi na moje zachowanie, ale nie mogłam się zmusić, by go bardziej pocałować, nie myśląc przy tym o Justinie.
Przerwała nam nagła cisza. Muzyka wciąż rozbrzmiewała z głośników, ale ludzie zamilkli. Wyjrzałam znad ramienia Nicka i zobaczyłam Justina oraz Tysona, zmierzających w moim kierunku. Dziewczyny chichotały i komentowały to, jak przystojny był Justin. Zapomniały o Tysonie, kiedy pojawiła się przy nim Olivia i otrzymała całusa w usta. Justin zdecydowanie przyciągał wszystkie spojrzenia, przez swój zapierający dech w piersiach wygląd. Jego perfekcyjnie ułożone włosy, jego pewne siebie piwne oczy, sposób w jaki czarna koszulka z dekoltem w serek przylegała do jego torsu i to, jak jego szare dżinsy wisiały nisko pod biodrami w ten seksowny sposób, jak zawsze. W zasadzie cały ten jego wygląd bad boya był oszałamiający. Przewróciłam oczami na dziewczyny, które śliniły się na jego widok, ale potem uświadomiłam sobie, że sama robiłam to samo. Natychmiast zamknęłam usta i opanowałam się, robiąc krok od Nicka. On też się odwrócił, a Justin się skrzywił, ale w ciemności Nick tego nie zauważył. Podeszłam do Justina.
- Cześć - zdałam sobie sprawę, że próbuję stłumić szeroki uśmiech. Myśl o nim uszczęśliwia mnie bardziej, niż powinna.
- Cześć, księżniczko - posłał mi swój nikczemny uśmieszek powodując, że moje usta również wygięły się w uśmiechu.
Przytuliłam go krótko, bo Nick nadal stał obok. O Boże, dlaczego on musi pachnieć Axe? To sprawia, że wszystko jest dziesięć razy trudniejsze, a Justin jest dziesięć razy seksowniejszy.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Wyglądasz... oszałamiająco - powiedział, gdy ludzie wrócili do własnych spraw.
Oszałamiająco... Hm, ciekawy dobór słów, zwłaszcza, że to samo pomyślałam o nim.
- Dziękuję. W końcu miałeś urodziny w ten sam dzień, więc najlepszego. Ty też nie wyglądasz źle - przyznałam roztargniona, zakręcając kosmyk włosów na palec.
- Wszystkiego najlepszego, BS! - Tyson krzyknął nagle zza pleców Justina, podnosząc mnie w uścisku.
To mnie zaskoczyło, więc podziękowałam mu i zaczęłam się śmiać. Nick spojrzał na mnie zdezorientowany. Zniknęli wkrótce po tym, aby wziąć drinki, a ja mimo, że chciałam pójść z nimi, musiałam zostać z Nickiem.
- Kim był ten ciemnoskóry koleś? - zapytał, kiedy byli poza zasięgiem słuchu.
- To przyjaciel Justina - wzruszyłam ramionami.
- Wydaje się, że między nim, a Olivią jest coś na rzeczy - wskazał brodą na tą dwójkę tańczącą razem.
Uśmiechnęłam się, mimo jego kwaśnego tonu. Nie spodobał mi się ani trochę.
- I co oni mają na sobie? Wyglądają, jakby wyszli z getta - skrzywił się, na co we mnie się zagotowało. Gdybyś tylko wiedział.
- Nie każdy ubiera garnitur na imprezę dla nastolatków - odparłam gorzko, spoglądając na jego granatowy garnitur.
- Woah, nie bądź taka defensywna. Ja tylko mówię, że nie wyglądają na ludzi, z którymi ty i Olivia zazwyczaj się spotykacie - podniósł ręce w geście obronnym.
- Idę się napić - zignorowałam go po prostu i odeszłam, zanim zdążyłby coś powiedzieć, mieszając się z resztą tańczących osób.
Gdy dotarłam do stolika z drinkami, zauważyłam Justina, który pił piwo opierając się o ścianę i wpisując coś w telefonie.
- Czy to jest to, czego się spodziewałeś? - zapytałam, opierając się o ścianę obok niego i biorąc łyk z mojego kubka dietetycznej coli. Żadnego alkoholu dzisiaj.
Justin schował telefon do kieszeni, spoglądając na mnie z krzywym uśmieszkiem.
- Muszę przyznać, że nie, ale jestem trochę rozczarowany, że nie ma Mozarta - wypchnął słodko dolną wargę i miałam ochotę ścisnąć jego policzki.
Jednak smutna minka szybko zmieniła się w uśmiech. Zachichotałam, chowając kosmyk włosów za ucho. Kiedy ponownie na niego spojrzałam, uderzyła mnie jego bliskość.
- Dziwię się, że twój chłopak spuścił cię z oka - wyszeptał.
Przewróciłam oczami.
- On po prostu... nieważne - urwałam, zanim powiedziałabym coś, co wywołałoby kolejną kłótnię. Wszyscy wiemy, jaki jest Justin.
Ściągnął brwi, ale odpuścił.
- Podoba mi się twoja sukienka - powiedział, przed kolejnym łykiem piwa.
Po tym oblizał usta, na co mój żołądek się ścisnął. Dlaczego on musi tak na mnie działać?
- Dziękuję, moja mama zaprojektowała ją dla mnie - wyjaśniłam radośnie, wypijając resztę coli, próbując się ochłodzić.
- Rozumiem, że to nie jest alkohol? - uniósł brew.
- Tylko cola. Dzisiaj nie piję - zapewniłam go - Nie po ostatnim... - urwałam. Świetny sposób, by przypomnieć mu o waszym pocałunku, Brooke. W duchu pokręciłam głową.
Zarumieniłam się na myśl o tym, ale dzięki kolorowym światłom, Justin tego nie zauważył.
- Nie chcemy, by to się stało ponownie - skinął głową z lekkim uśmiechem - Cóż, nie jestem pewien, czy naprawdę bym się sprzeciwiał - na jego twarzy zagościł uśmiech, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Brooklyn, musisz to zobaczyć - przerwał nam krzyk jakiejś dziewczyny -na szczęście- przez co popatrzyłam na nią.
Miała azjatycką urodę i chyba miała na imię Nelly, ale nie przyjaźnię się z nią. Widząc moje zdziwienie, pociągnęła mnie za rękę w przeciwną stronę pomieszczenia. Spojrzałam na Justina, a on patrzył na mnie rozbawiony, ale ruszył za nami przez morze ludzi.
- Nie, Brooke nie patrz - Olivia zatrzymała mnie, stając między mną a tym, co ta cała Nelly chciała mi pokazać.
Pchnęłam ją lekko na bok i przysięgam, że moja szczęka uderzyła o podłogę, kiedy zobaczyłam scenę rozgrywającą się przede mną.

Chłopak, który mi się podoba i moja najlepsza przyjaciółka obściskiwali i całowali się na mojej imprezie urodzinowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz